Post 69
Dalsza ewaluacja postu 103 z bloga, i postu tutaj wcześniejszego.
Ta ilustracja pomaga nam zrozumieć znaczenie spinu. SPIN to nie ruch, ale stale czytnicza postać definiująca stan informacji. Obrazuje się to 'ruchem’ jaki tworzy budowlę permenentnie. Skala pozwala nam to tak odebrać, ale jest to postaciowanie się. Pole jest nośnikiem kodów. [***] Zobrazowanie kodów, daje wrażenie, że mamy do czynienia z „ruchem”. Albo odwrotnie – zależy jak badać i ku czemu badać – ruch daje zobrazowanie kodó do postaci funkcji, a ta obrazuje się w stan pozornie odbierany jako materia – o wszystkim decyduje SKALA. Im bardziej zmniejszamy skalę, tym bardziej widzimy ten czytniczy ruchomy charakter mechanizmu jaki nas konstruuje i mimo, że my się składamy [wedle starej nauki] z takich ruchomych cząstek, to ich nie dostrzegamy. Pamiętając, że nie istnieją 'cząstki’, są to postacie funkcji, dla ułatwienia mówimy „zobrazowanej funkcji”.
To bardzo proste, wręcz dziecinne w rozumieniu. Informacja przekazywana z początków jakie zdefiniowały ją w kosmosie – do skali tworzącej nas w najmniejszych naszych funkcjach informacyjnych, a pierwszych kosmicznych, bo to hierarchia powstawania – jest tak „szybko-pędna”, że efekt skali przełożeniowej daje obraz statyczny, stały. Pozornie stały oczywiście. I to nazwaliśmy materią bardzo błędnie. Lecz operujemy w naszej skali tym stanem właśnie, więc można mówić, że operujemy stanem materialnym. Manipulujemy nim tylko w naszej skali manipulacji naszymi własnymi narzędziami, ręce, ciało. Ale zmieniając skalę, musimy zmieniać pojęcie stanu, bo zmieniamy narzędzia. Stąd błędy naukowe i ileś tam tworzących się bez założeń tej wiedzy: „dziedzin fizyki”. Teraz trzeba by, to po prostu poukładać na fundamencie fizyki informacji.
Odkrywając właściwości światła, dostosowaliśmy inne narzędzia do obserwacji innego stanu, mikroskopy. Wtedy rodziła się fizyka kwantowa i pomieszanie z poplątaniem mechaniki klasycznej i mechaniki kwantowej, a może jeszcze czegoś innego co na siłę „dopasowywano”. Okropne pomieszanie! Fatalne w skutkach.
http://marlenawitek-esln.blogspot.com/2011/06/tornado.html To, że posty są numerowane i mają kolejność, nie oznacza, że nie będziemy do nich powracać, ja sama pochłaniam coraz to nowe książki, aby mieć w miarę full danych do zbadania problemu jak tylko się da. To niekończąca się edukacja. Ale głownie analiza danych aby ujawniać błędy.
Dlatego młodzi fizycy zacznijcie kwestionować błędy.
Istniejemy jako ZOBRAZOWANA FUNKCJA KOSMOSU, jej element. Wytworzona ciągiem i wynikiem przełożeniowym. Tylko tyle. Dosłownie jesteśmy tworem wirtualnym, programowym, zdefiniowanym wynikowo w jakąś postać i funkcję pełniącą rolę w całości. Oczywiście ESLN ma wynik, co jak i po co. Można nam zmienić dowolną część ciała zachowując tą samą zasadę PRZEŁOŻENIA I ZOBWODOWANIA. Możemy się modyfikować, ale trzeba znać powiązanie, ciągłość i przełożenie, w skrócie obwodowanie. Wszystko w ESLN już jest zdefiniowane aby zacząć tworzyć nauki ścisłe.
Człowiek, to postać światła. A światło to pracująca informacja. Ileś tych informacyjnych procesów tworzy kwanty zadaniowe, nas jako całość. W uproszczeniu maksymalnym to definiuję. Obrazujemy się na bazie fundamentalnej: istnieje mechanizm tworzenia wyniku: KODOWANIE. Powstawanie definicji kierunku. Jest to mechanizm stale pracujący, by zwyczajnie istniał. Stara nauka bazująca na tych nieszczęsnych „cząstkach materii” popełnia wciąż fatalne błędy. „Cząstki w ruchu żyją dłużej niż w spoczynku” przeczytamy w książkach, ale nie ma cząstek, żadnych, jest kwantyzujące się światło pracujące, indukujący się stan istnienia, do postaci funkcji przełożeniowych, elastycznie działających bo utrzymuje ten świat kodów czytniczy stan równowagi (stąd może cała idea antyczastek, nie wiem). Nasza definicja ostateczna, dzisiejsza, została zapoczątkowana, to wciąż hierarchia wynikowa kwantyzującego się stanu, dlatego mamy „rozrastający się wszechświat”, bo trwający tylko jako postaciujący się. Pracujący, ruchomy zatem istniejący.
Tym mechanizmem założyliśmy i nazwaliśmy pracę pola magnetycznego jako nośnika kodów, bardzo elastyczny poprzez skalowanie. To dlatego elektrony 'przeskakują” z orbit jako KODY DEFINIUJĄCE SIĘ, poprzez to, że istnieje obwodowanie programowe. One się definiują, a nie przesuwają, czy wędrują. To cykle kodowe. Nie ma w kosmosie ciągłości typu przesunięcie, linia. CIĄGŁOŚĆ istnieje jako kod pojawiający się punktowo. Tak, jak na ruchomy obraz filmowy składa się ileś klatek, punktów, dokładnie tak samo definiujemy się my. Przełożenie punkcikowa’ kodów na funkcję, potrzebowało w hierarchii innej skali przełożenia. I taka nas otacza maszyneria. Nie przesuwa się elektron, nukleon i inne drobne elementy podziału – ale DEFINIUJE niosąc informację kierunkową. Neutrina nie „pokonują przestrzeni, przeszywając nas na wskroś”, ale tworzą daną warstwę jaka nas konstruuje, czytniczą bo przełożeniową, czynną. „Bezczasowe” powstawanie wyniku jako „przesunięcie”, czasem jest ilość tych przesunięć, aby coś się zdefiniowało, zobrazowało.
Fotony się nie 'teleportują’, ale informacja się odtwarza tam, gdzie pojawia się kod o tym. Bo to jeden system, jednolity, bez rozumienia miejsca i czasu tak jak człowiek to pojmuje powszechnie. Tylko mając zadany kierunek definiuje się stan, bo kierunek daje wynik. Obrazujemy się permanentnie tu i teraz. Wszechświat istnieje tu i teraz. Nie „widzimy galaktyki sprzed milionów lat”. Gdyby jeden element tej przełożeniowej układanki wiążącej wynikowo całość trwającą, przestał się definiować, to dosłownie by zniknął obraz wokół nas i my. Nie znikałby przełożeniowo, ale nagle. Jak obwód elektryczny ON/OFF. Dlatego tak sobie należy wyobrażać specyfikę tuneli dla pojazdów.
Przełożeniowo „wyczerpuje się definicja”, dlatego umieranie ma procesy przełożeniowe też, bo całość nadal istnieje konstrukcyjna, tylko podfunkcja jest czasowa {człowiek}. [I tak jest najlepiej umierać, spokojnie naturalnie]. Pozostaje po nas zapis, a potem czy zapis znika, czy nie, można gdybać. „Duchy” i procesy powtarzalne odnotowywane jako zapisy w polu magnetycznym „umarłych’ sugerują trwanie zapisów. Trwamy jako „żywi” tylko poprzez przemienianie kodowe, czyli skalowanie. To tak jak komputerowy software. Wykształcamy się czasowo jako mini programy przełożeniowe, czy funkcje. Wyłączasz i koniec, istnieje tylko na nośniku zapisów, ale obrazy pojawiają się obwodując kierunkowo informacje. Dlatego nasz wykształcony zapis, nadal gdzieś się błąka.
Dokładnie tą rzeczywistość mamy w skali najmniejszych elementów odkrytych. Gdy już nie rozbroimy próbki, teoretycznie pozostanie nam do dyspozycji SKALA KOSMOSU. Oprogramowanie tworzące definicje, czyli próbki. To także jakiś przełożeniowy stan. Ja dla ułatwienia porównuję to z tornadem. Gdyby ten komin tornada wciąż wirował, to stałby się trwałym kominem, który tworzyłyby najmniejsze cząstki poruszające się tak szybkim ruchem, że w skali przełożeniowej nie byłby on zauważalny, a siły wewnętrzne spowodowałyby to, że dotykając zewnętrznie taki komin, byłby on twardy, z kilku takich kominów przeskalowanych mamy kolejną funkcję, i nie ważne z czego jest zbudowana, tracimy to z oczu. Człowiek nie widzi i nie rozumuje, no bo jest budowlą wynikową. To łatwe zobrazowanie myślę nawet dla nowicjusza fizyki. Przecież takie tornado nie istnieje, ono powstaje z poszczególnych stanów jako definicja wynikowa. To program wynikowy i przełożenia. A my mówimy 'trąba powietrzna”. Tak samo mówimy: „prąd elektryczny”, także zamyka to naszą percepcję i poznawanie. Koniec i katastrofa naukowa i umysłowa także. Ożywamy skrótów myślowych, z jakich nie da się przejść nagle do skali nano i jeszcze mniejszych.
Identycznie jest z nami. Tak samo jesteśmy zdefiniowani przełożeniowo w kolejnych funkcjach, jak to tornado. Ale bardzo wielo-członowych. I tu przypomnę zadziwiający czynnik kodowania i obwodowania: panopticon i synopticon, czyli nie ważne z ilu jesteś zbudowany takich członów, membran, części, podzespołów, składowych, zwij jak chcesz – kodujesz się zawsze jak jądro mające pole otoczenia. Umysł ciało, umysł koduje, ciało wykonuje. Nie czujesz tego, co się w tobie w środku dzieje, płynącej krwi, białek, nawet trawienia, nerwów etc. Chyba, że coś działa źle, jest to sygnalizator bezpieczeństwa. Istnieje kwant zadaniowy TY [nie ważne z czego zbudowany] i pole zarządzające nim. Stąd sterowanie umysłem poprzez pole to prosta technologia.
W erze programowania mamy dostęp do innej rzeczywistości, bo do innego stanu. Pokonujemy skalę. I do wewnątrz, ale jednocześnie do zewnątrz, to jest prawidłowość. I tu się dotychczasowa fizyka nie zorientowała w takim porządku. Dopiero w ESLN jakie wprowadzając mechanizm rotacji i przełożenia, skalowania i hierarchii, wynikowości – dało się zrozumieć stan jakim my jesteśmy. Nazywa się to Fizyką Informacji, bo tworzą nas kody. ESLN poukładało dane, ale jest jeszcze w trakcie ewaluacji, na książkę poczekacie.
Kody poruszają się na różnej skali kierunkowymi orbitami dosłownie, dlatego mogą konstruować definicje dowolne, bo same będą się konstruować w „drogę wyniku”, dlatego że istnieje hierarchia tego co nas otacza, aby tak się działo właśnie. Dlatego to, co pomyślimy czyli zakodujemy jest powiązane z rzeczywistością jaka nas otacza i coś z tego może być wynikiem zwrotnym, albo i nie, w zależności czy umiemy się w tym zorientować i to rozumiemy. Czy umiemy kodować i czy mamy cierpliwość.
[***] nośnikiem kodów nie jest dokładnie pole magnetyczne, trzeba to inaczej pojąć. Jeśli zakładamy, że znajdujemy się z obrazem galaktyki w kryształowej przestrzeni kosmosu, to echosound w tym krysztale powoduje drganie, które odbite czy zorientowane, ewoluowało dalej w definiowanie „rozgrzewanego” stanu, punktu pierwszego. Powstał pierwszy kod kierunkowy z różnicy potencjałów, STYKU, czyli że mamy naszą przyczynę i skutek.
Szanowni, to tylko założenie pomocnicze i co zabawniejsze, ono może być każdym innym obrazem założeniowym, dowolnym, jakie tylko pomoże wam coś konstruować. Jest to zawsze nieskończoność. Ja akurat potrzebowałam wyników, dla których poczyniłam takie założenia. Idealnie się sprawdzają, ale za 100 lat będziemy inaczej postrzegać „kosmos” i inne cele zbudujemy w innym otoczeniu, czy skali, nie wiem. Chodzi o to, aby zdefiniować przyczynowość jaka daje wtórność. I zatem realizować cel jaki sobie zaprojektujemy. Tak? Jem, wydalam, wdech, wydech, doświadczam, myślę, funkcjonuję, wyłączam się na noc, i tak w nieskończoność, różne systemy przełożeniowe, różnie sprzężeniem zwrotnym nas tworzą i zasilają, to jest „życiem”. Bo jeśli mamy kodujący się charakter rzeczywistości, to KODY muszą w sposób sprzężenia zwrotnego pracować na nas samych. Tak się dzieje od zarania znanych nam dziejów w zdarzeniach ludzkich, i ten sam mechanizm znajduje się w „cząstkach”. Jesteśmy przeskalowanym wynikiem mechaniki. Ale różną funkcją poprzez złożoność programową.
Ktoś miał wizję miast wiszących, samolotów, technologii jakie powstać mogły dopiero wtenczas, gdy powstać musiały czynniki wspomagając realizację celu. Dlatego człowiek to kwant przerobowy, nosiciele i inicjatorzy, realizujemy pierwsze kody. Jakie, to się nie dowiemy, ale możemy wykorzystywać dokładnie ten sam mechanizm! Chcąc mieć tort, trzeba składników na warstwy, a składniki znów nie tworzą się z niczego, wszystko powstaje z cykli samo-uczących do zadań przewidzianych – przełożeniowo zasilających.
Poprzez obwodowanie i definiowanie się kodów, możemy zaczynać w dowolnym momencie jakieś projekty. Czy to niepiękne? To potwierdzą eksperymenty myślowe, zawarte w książkach Murphiego, Mulforda, i innych tego typu obserwatorach jakim dziękujcie za te książki.
Na ilustracjach ręcznie wykonanych z postu 103 bloga, pamiętam że właśnie starałam się uchwycić ten przełożeniowy charakter budowania świata widzialnego, ale jeszcze wtedy tkwiłam w „materii”, nie umiałam definiować na błędach starej fizyki, tego co czułam i odczytywałam, a dzisiaj już wiem że to efekt definiowania się kodów, że na nic nam wiedza o „mięsie”, gdy chcemy się dostosować do nowych warunków. Tu rządzi mechanizm jaki tworzy nasz umysł i nas jako odbiorniki i przekaźniki. Że mechanizm pozyskiwania wiedzy, czyli odpowiedzi jakie tworzymy – nie tkwią w nas, ale w informacjach zwrotnych, w mechanizmie jaki nas prowadzi, kody pracują na naszą korzyść. I jeśli chcemy się oderwać od Ziemi lotami kosmicznymi, technologiami antygrawitacyjnymi bezpaliwowo, przenieść czy zmodyfikować – to początkiem sukcesu jest zdefiniowanie celu. To właśnie ten ESLN-owski „eksperyment myślowy” zrobił i zwrotnie dochodzimy do nowych technologii, ale najpierw wyprostowaliśmy błędy. Na tym to polega. To dlatego w chwili obecnej ESLN zdefiniowało „zagadki wszechświata” tworząc założenia. To wystarczyło.
http://zalukaj.tv/zalukaj-film/8745/wehikul_czasu_the_time_machine_1960_.html
Bohater z czasów wiktoriańskich odbywa podróż w przyszłość, gdzie odkrywa, że gatunek ludzki dzieli się na dwie rasy – ludzi dobrych i kanibali żyjących pod ziemią. A jego maszyna przenosząca w czasie zostaje skradziona.
W 1960 roku powstał film, który właśnie oglądam. Dostarcza mi wielu wskazówek o wynikowym rozwoju czy tworzeniu się cywilizacji, a raczej o tym jak KWANTY REALIZUJĄ OPROGRAMOWANIE WYNIKOWE. Podążamy niewolniczo za kodami, nieświadomi że je realizujemy wynikowo. Historia się powtarza, bo kody się tak kształtowały wynikowo. Pole magnetyczne zachowuje i odtwarza w cyklach kody, samo doskonaląc, lub nie mając zmiennego otoczenia – odtwarzając.
My nie umiejąc ich definiować w skali jaka nas kształtuje, nie wpływamy na nasz los. Kody potrafią więzić, gdy nie jesteśmy ich świadomi. Bo znajdują się w powtarzalnej konstrukcji czytniczego pola magnetycznego. Idziemy wynikowo do kanibalizmu jaki jest wzorem następstw NIEWIEDZY o sobie. Kodowanie to przywilej niewielu. Ten film, to idealny „znak”. To proroctwo. Kody jakie odebrał człowiek umysł przetworzył na przekaz. To samo robię ja w ESLN. Odczytuję i spisuję.
Nie da się podróżować w czasie, bo stan definiuje się 'tu i teraz’, właśnie poprzez skalowanie stan nasz może być 'ruchomy”. Temu nie da się zaprzeczyć, to przecież potwierdza technologia, do tego nie trzeba eksperymentów w laboratorium, ale samego siebie. To, że przed chwilą czytałeś nagłówek tego posta, to nie „przeszłość”, ani żadna inna abstrakcja nie dająca się „zmierzyć’, ale pozostały zapis kodowy jaki cię zdefiniował, jaki odnajdziesz w najmniejszych jądrach, cząstkach elementarnych i wciąż definiuje, jesteś aktywny na zmienne pole otoczenia, definiujesz się na bieżąco! Ale poprzez skalę i hierarchię, jedne z twoich podzespołów definiują się na bazie informacji zwrotnej bardzo szybko (częstotliwości czy wibracje), a ty jako przełożeniowy wielki twór złożony, nieco wolniej. I to jest algorytm. Cas jest obliczalny poprzez ilość systemów jakie cię kodowo obrazują. Stąd tworzymy „Muzykę”.
No i wciągnął mnie film. Dzisiaj technologia to programowanie zasobów ziemskich – cokolwiek przez to zrozumiecie. Ale zawsze będzie PROGRAMUJĄCY – KTO? Takie się stworzyły czasy, użytkowników internetu i programów jakich platformą jest IBM, Microsoft, CIA, i inne organizacje o jakich nie wiem.
Tu nie tworzymy fizyki informacji, ale skład rządu globalnych programistów. A jeśli gospodarka na fundamencie fizyki informacji nie wzrośnie, to opanowywanie umysłów technologiami będzie jedynym celem gospodarki. Tak, jak zagłuszycie być może informacje ESLN, tak samo zagłuszycie rzeczywistość, a potem programista powie „ja mówiłem, ale wy nie słuchaliście, więc służycie nam na własne życzenie”.
Przecież TTIP to kolejny ciąg wynikowy spowodowany tymi nowymi narzędziami i sytuacją problemową w gospodarce, niemożnością wyjścia w kosmos gospodarczo.
Wszystko jest procesem wynikowym na bazie zdobyczy technologicznych, jak zatem można się nimi nie interesować? Fizyka Informacji to projekt wyrównujący tą GRĘ. Zresztą korzystny dla obu stron, bo Ziemia robi się mała, brzydka i zanieczyszczana – i co dalej? Raj? Przecież umieramy tu gdzie nasz zapis powstaje i nas konstruuje… umysł jest zapisem wiecznym. NASZA POSTAĆ TO DEFINICJA STANU.
Wehikułu czasu nie skonstruujemy, [bo i po co, w jakie czasy?] To bzdury – ale przeniesienie i programowanie, owszem, to się da. Widzicie różnicę pomiędzy biedą myślową, a bogactwem wyobraźni czyli inicjatorami procesów? Dlatego przewagę mają ci, którzy mają ogromną wyobraźnię bez granic, a reszta jest resztą. Ale też ta wyobraźnia pchnęła nas na złe tory myślenia o „wieloświatach”, do niczego nie przydatnej coraz bardziej zagmatwanej i komplikującej, a nie wyjaśniającej wiedzy i bardzo fikcyjnej, podobnie jak fikcyjny jest „Bóg” jako wizja, a nie odczuliśmy że pewne zasady postępowania opisane w księgach, dają fizyczne efekty zwrotne. Osobiście szlak by mnie trafił jakbym wzięła się za naukę, czy badania na starych założeniach, elementach etc i latami nie uzyskała odpowiedzi, a w takim stanie są lobbysci fizycy! Do końca życia tkwią w błędach nie zmieniając założeń, bo im nie wolno! Czy ta sytuacja nie przemówiła do nich, że wciąż pracują na błędach założeniowych? Nie zmusiła do innego wysiłku? My już mamy rozwiązanie „zagadki kota” banalnie banalnej. Kierunkowość kodowania jaką PROGRAMUJEMY. Ja jako architekt, mogę porzucić błędne tory myślowe i odpuszczać, by znajdywać nowe, tak aby zrealizować wizje. Tak też robiłam w tym projekcie, dlatego sama mogę wyeliminować własne błędy, tego was uczę. CEL definiuje odpowiedzi. Prosty eksperyment, ciekawość i 'oczytanie”.
Pogrążyliśmy się poprzez stare lobby fizyków w nieistniejącej wiedzy fantaztyczno-naukowej, zamiast trzymać się faktów naszej teraźniejszości i funkcjonowania gdzie żądzą nami maszyny i programy użytkowania. Faktów adaptujących nas, czy nawet łączących nas z systemem całkiem nowym, cyfrowym. Przecież wiadomość, że usterka jednego komputera pogrąża świat w kryzysie jest strasznym newsem, uzależnieniem od czego? Jakiemu systemowi jesteśmy podporządkowani i narażeni na straty?
Inicjowanie nowych kodów, inicjuje nową rzeczywistość, jest ciągiem kierunkowym. Jeden kwant „myślący inaczej” niż masy społeczne może zmienić świat i trajektorię procesów! To byli i nadal będą ludzie. Stare fundamenty należy dla własnego samo-bezpieczeństwa zburzyć i postawić nowe! Panowie lobbyści! http://www.courrierinternational.com/article/2014/08/25/suivis-a-la-trace-partout-dans-le-monde Oto co się dzieje, co serwujecie dzieciom?
Podążacie pierwszymi błędami założeniowymi, tworzycie złą wynikowość w małym ułamku dotyczącą nas. To zmianę założeń budowanych do realizacji celu wymusił ten projekt, macie tu słowo po słowie udokumentowane. Nie tworzymy w ESLN już żadnych pytań, ale informacja zwrotna tworzy ODPOWIEDZI! Nie mamy 'zagadek wszechświata’ mamy odpowiedzi, wznieść trzeba kierunkową nową gospodarkę. To cała robota.
Wyobraźnia to nowe kody dające wynikowanie, informacja nadawana tworzy reakcję zwrotną w obiegu pola magnetycznego wiążącego funkcje. Kodowanie musi istnieć by trwać, bo nasze stany nie są wieczne, przeistaczają się zatem. Ot co. Nowe daje budowę, stare daje autodestrukcję. Nie opanowaliśmy symbiozy i równowagi jako gatunek, bo może tego w programie kosmicznym wcale nie ma. Ale nowe’ musi mieć oparcie konstrukcyjne w założeniach jakie można na sobie samym zbadać i adaptować, to nie może być tylko fikcyjna nauka i wynik liczb. Liczbami stworzono fikcyjną gospodarkę, jaka nas pogrąża dzisiaj. Manipulacje i oszustwa. Trzeba fizyką zając się nie matematycznie – ale umysłowo. Matematyka ma być wynikiem, jaki już tylko wykorzystamy w kodowaniu, czyli w gospodarce, bez niewiadomych. Tak to wyszło w tym projekcie.
Po prostu inne spojrzenie, nowi naukowcy. Dzisiejsza rzeczywistość nowo urodzonych.