Rozdział 27
BĄBEL – BUBBLE dla ciekawskich.
[KWANT ENERGII SAM W SOBIE JEST ROTACJĄ, ZATEM JEST ENERGIĄ, ZATEM JEST INFORMACJĄ O FUNKCJI, SPEŁNIA ZADANIE]
Wiktor Grabiennikow, którego idee lewitacji do dziś są kontynuowane, Nikola Tesla, Werner von Heisenberg, Rudolph Schriever, Viktor Schauberger, Giuseppe Belluzzo, Richard Miethe, Renato Vesco i wiele innych nazwisk, począwszy od II wojny światowej i wcześniej! (istniejące po dziś dień laboratotria) – osiągnęły zapewne (bo to tajne) ogromny postęp w produktach lewitujących i technologiach magnetycznych, tylko stara fizyka im nie pomaga, a wręcz blokuje te eksperymenty. W tamtych latach była to mania opętania! Zapewne nigdy nie dowiemy się jak gigantycznymi obiektami dysponują teraz instytucje nadal doskonale prosperujące, uznając w niewiedzy, że nowe samoloty w kształcie dysków to obecne wynalazki. Używają trójkąta bermudzkiego jako przykrywkę eksperymentów być może. Poniżej na zdjęciu przedstawiam dla przykładu wojenny wynalazek Wunderwaffe. Działał na zasadzie zniesienia wagi, poprzez obracające się obręcze, przeciwstawne grawitacji, ale jeszcze nie lewitujące. To jedna z zasad projektowania samolotów. Gdzie najpierw trzeba wytworzyć siłę równą co do wartości jego ciężarowi i drugą siłę nośną.
Trudno mieć wątpliwości co do inspiracji, skoro najstarszą zabawką po piłce jest latający dysk. I takie też powstawały na potrzeby wojen szkice konstrukcyjno-ideologiczne, a jak się nad czymś pracuje to zawsze będzie owoc. Nic z niczego się nie bierze, jakieś archeologiczne pozostałości muszą być pozbierane i ukryte. II Wojna światowa wiele zdradziła, w tym samą siebie.
(Dodam, bo to bardzo ważne, tamtejsi naukowcy przewyższali obecnych milionkrotnie, bo brali pod uwagę takie rzeczy jak np: „żywa woda” [oczywiście to błąd w nazewnictwie z powodu złej fizyki, jak wiemy dzisiaj wszystko co nas otacza to funkcjonujące stany powiązane], starali się odczuwać materię jako żywą, czującą i inteligentną, to już postęp. Wiele projektów naśladowało naturę, tylko brakowało nanotechnologii, którą mamy teraz. Podobnie jak Witruwiusz, który wiedział kiedy i jak siać, i ścinać drzewa, żeby nadawały się najlepiej na fundamenty, na dachy, na klimat zmienny etc, obserwował! – obserwował wpływ gwiazd i planet na przyrodę. Był mędrcem. Wiele z tych prac było podstawami szkolnymi ówczesnych studentów. To, co dziś uznajemy za postęp, jest bardziej destrukcyjne, pijąc wodę z sieci, filtrowaną, oczyszczaną dodatkami, „martwą wodę” z kranów. Bo to, co się będzie dziać teraz, uśpione pomysły i nanotechnologia przejdzie najśmielsze oczekiwania. To jakby przebudzenie, by znów czynic technologię. Tak musi być. Nie ma technologi bez zrozumienia ciągłości wynikowej jaka nas „zasila”.
Coś, co jest nadal masą która waży i potrzebuje silnika lub mechanizmu, nie jest produktem lewitującym. Nadal zależy od otoczenia. Projekt pojazdu ESLN również nie jest projektem lewitującym, choć bez silnika znajduje się na przypisanym mu poziomie (etap laboratoryjnego kodowania i późniejszej hibernacji), choć jego waga wynosi O”, bo nie mamy do czynienia z wagą ale ze stanem. Nie lewituje, bo jest uzależniony od otoczenia, bo się w nim znajduje, jest częścią nowego programu – zapis informacji. Czysta lewitacja to uniezależnienie od otoczenia, co również jest umowne, bo zawsze od czegoś zależymy. Gdyby było inaczej, pędzilibyśmy bez opamiętania podobnie jak lewitujące idee maszyn latających. Wszechświat jest w ruchu, co jest podstawą odniesienia i badań aerodynamiki.
(Na równiku prędkość wywołana obrotem Ziemi wynosi około 1674,4 km/h, Prędkość orbitalna Układu Słonecznego wynosi ok. 268 km/s, Droga mleczna, mniej więcej wynosi ponad 200 km/s (Wikipedia)) Oto co w założeniach tworzy część naszej grawitacji. I nie dziwmy się, że prędkości pojazdów antygrawitacyjnych, są takie „wielkie” od 1600km/h – 4000mil/h, bo to po prostu brak prędkości, a odpowiednik stanu odniesienia, otoczenia wszechświata. W związku z tym, nie odczuwamy w bąblu żadnych sił ciążenia. **
ESLN informuje zawsze, że żyjemy w otoczeniu, które jest informacją i zapisem, my jesteśmy informacją i zapisem, wynikiem. „Powietrze” zapisuje. Jednak istotą tych tematów jest właśnie to otoczenie. Bo, żeby nastąpiła umowna lewitacja należy stworzyć taki bąbel niezapisujący informacje, niezależny od atmosfery, od otoczenia. Bąbel w którym znajduje się przedmiot unoszony.** Takich bąblów magnetycznych, sił nie sił, jest kilka rodzajów eksperymentalnie osiąganych, Musimy produkt zakodować.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lewitacja_(technika) .
Ale nas interesują bąble naturalne, takie niewyczuwalne i bezpostaciowe. Takie których żaden eksperyment z nadprzewodnikiem, magnesem etc. nie wytworzy. Zatem nie o pojazd chodzi, ale o otoczenie bez informacji. Fajnie by było, gdyby akcelerator cząstek, był zdolny uformować taką banieczkę. Wówczas nie interesowała by nas technologia napędu.
O czym pisze Andrzej Kraśnicki, znakomity badacz grawitacji: Nadzwyczaj interesujące zjawiska zachodzą w „bąblu grawitacyjnym” – będę o nim jeszcze mówił. Obiekty materialne, również ludzie, w takim bąblu, w istniejącym sztucznie wytworzonym polu, nie mają ciężaru i bezwładności. Są jakby wycięte ze świata. To umożliwia niesamowite manewry, przeczące prawom fizyki, rządzącym w naszej rzeczywistości.
O czym mówi Grabiennikow: Według entomologa, platforma wytwarzała podczas lotu ochronne pole grawitacyjne, które odcinało słup grawitacji Ziemi. Oznaczałoby to, że latadło poruszało się we własnej przestrzeni, które otwierało tuż przed sobą, a zamykało tuż za sobą, tworząc coś w rodzaju kokonu grawitacyjnego.
A oto co ja napisałam w swojej pierwszej części wstępu do lewitacji (2006), jako totalnie nieobyta w tych tematach, a jedynie sugerowałam się własnym konstrukcyjnym myśleniem i przeczuciem, odczuciem ODEBRANĄ INFORMACJĄ, KODEM: pole magnetyczne Ziemi nakłada na Ziemię tzw: „klosz” tlenowy, czyli rozwój czegoś niezależnie od pola magnetycznego wokół słońca…. A jeśli pole magnetyczne ziemi to„klosz” – to stwórzmy „klosz” dla nanorurki. Taki układ inercyjny pozbawiony wpływu pola magnetycznego z Ziemi lub o określonym kierunku magnetycznym dla rozwoju nowego organizmu – nanorurki, gdzie obrót pola wystąpi tylko w składniku nanorurki. Zatem skoro i ja na to wpadłam, to nie jest to, ani nieosiągalne, ani nawet trudne, a śmiem mieć pewność, że od dawna istnieje i jest to człowiecze dzieło dodam – banalne. Chyba, że ja jestem genialna i nie wiem o tym. Uczę się poprzez te badania, uczycie się ze mną.
[dowiemy się w aksjomacie z biegiem czasu, że wcale nie ma magnetycznego przyciągania, ale jest to „wydzielenie informacji kwantowej z otoczenia].
Jak widać, każde dywagacje dotyczące projektu lewitujacego, dotyczą jego otoczenia. I to jest sedno. Projekt ESLN, produkowany jest na zasadzie różnicy poziomów i kodowania. Przypisujemy, wkodowujemy cząstkom własności poziomów. Cząstki elementarne umieszczane głęboko w wodnym otoczeniu (komora bez wpływów magnetycznych) zapamiętają nowy zapis poziomu w jakim będą funkcjonowały. Pozbawiamy je w ten sposób przypisanych kodów poziomu. Wyniesione wyżej do miejsca pracy stracą własności przyciągania na pewien określony naturalny czas. Na poziomie molekularnym to możliwe technologie, choć na tym etapie jestem nowicjuszem dochodzącym do sedna, proszę o cierpliwość. To póki co intuicja, a nie inżynieria.
Ale natura ma swoje prawa i nowy produkt musi zostać zahibernowany (mechanika) aby był trwały. Skąd ja to wiem? Wyczuwam, to, że trwałości nie ma, że trzeba ją blokować. [Dopisek 2014 – to właśnie ma związek z konstrukcją systemów samoobronnych] Oczywiście jeden ładunek to nie mechanizm. Pamiętajmy, że atomem nazwaliśmy industrialną współpracę iluś cząstek elementarnych ładunkowych (elektron, jądro, proton etc) w określonych warunkach ekeperymentu (po za którym on nie istnieje), których zależne ruchy odnajdują się w otoczeniu i łącząc zazębiają, i budują struktury, są cegłami ale nowo skonstruowanymi. Nie wyjaśnią czym jestesmy i czym jest wszechświat, bo brak tu założeń fundamentalnych.
To bardzo uproszczony opis, ale już widać, że nie o bąble tu chodzi, ale o MECHANIKĘ i ruch. Bąble to dział nieosiągalny bez fizyki informacji, i sprowadzenia rzeczywistości do funkcji informatycznej. [I to się potwierdziło].
Młodzi naukowcy i fizycy, którzy bawią się fotonami już wiedzą, że istnieje zależność i że Pole Światła produkuje cząsteczki, elementy, zespoły elementów odczuwające umysł, elektrony, że one nie istnieją same w sobie, ale dojdziemy do tej funkcji elektronów obwodujących. Tak jak wszystko co łączy otoczenie, trzyma nas po prostu w kupie. Programy zero jedynkowe.
Błąd jaki popełnia Fizyka dotychczasowa to separowanie zjawisk. A one są współzależne ZAWSZE. Mechanika to upraszcza.
PS: Pole Światła można tłumaczyć w taki oto sposób. Pod powiększeniem widzimy pofalowany Grafen, ma on jak w szachownicy wgłębienia i wybrzuszenia. Mówi się, że jest to najcieńsza postać węgla, ale Grafen nie jest idealnie płaski. To co „wytworzyło” Grafen, który „widzimy” i możemy „użyć”, to właśnie otoczenie, niewidzialne Pole Światła, plusy, minusy, bieguny, indukcja, ruch, mechanika działania. Bez tego Grafen nie istnieje. (Naturics.de). Nie jest płaski, bo w skali najmniejszej to nierealne i wbrew funkcjonowaniu, Teoria obrotu, czyli wirowości, musi „powodować kształt”. (ESLN). Dojdziemy do tego układem współczędnym i czymś co nazwałam „punkcikowem”. Bo istnieją KODY, z z nich obraz i przesunięcie systemów. Na dobrą sprawę stoimy w miejscu. Tylko to że jesteśmy stanem kodowym nas „przesuwa”.
http://newworldorder.com.pl/artykul.php?id=1898
O antygrawitacji wiemy od dziesięcioleci! Ukrywane w laboratoriach jako „niezyciowe” sponsorowane z brudnych pieniędzy, mają wiele postaci. Od zwyczajnych „paranormalnych” zdolności, po ciężkie mechanizmy magnetyczne, ale i te subtelne jak w artykule powyżej. Czy problemem ich ujawnienia są Zimne Wojny nadal istniejące? Przecież o bombach wiemy oficjalnie, o broni, narkotykach również, internet co rusz donosi o broni psychotronicznej, ale nowy tajny produkt handlowy to antygrawitacja, która dojrzewa, której nadano chyba złe przeznaczenie militarne jedynie, to również holografy, które łączą jeden temat z drugim, jeszcze nie wiadomo jak tym handlować i z kim. To produkt jak narkotyk, którego badania spowodowały kolejne odkrycia, jak teleport i inne, to oczywiście problemy, mnożą się podobnie jak dzisiaj „poszukiwanie fizyki informacji” – mamy ten komunikat oficjalnie w internecie, dofinansowany. Stąd wzięły się doniesienia prasowe np o: wojskowej „czapce niewidce” jako ubocznym efekcie badań (jak Viagra, to również produkt uboczny leków na serce) i w ogóle mnie to przytłacza. Przypuszczam, że dochodzi do głosu problem własności patentów, kradzionych, przywłaszczanych etc. Ameryka, Japonia, Niemcy, GB.
Przecież ktoś był pierwszym akcjonariuszem i ma nadal papiery. Ale się na tym nie znam.
Rewolucja Przemysłowa, a potem II Wojna Światowa dała nam to, co obecnie mamy, elektrownie, kolektory, komputery, programy komputerowe, gry komputerowe, wiele maszyn biurowych, telefony komórkowe, stacje telewizyjne, nawigacja satelitarna i systemy kontroli, identyfikacji – dosłownie wszystko, nawet Coca-Cola. Firmy jak np. BMW, Delphi, IBM, CBS, FORD, BMW – to fundamentalne marki o globalnym zasięgu od lat, bo ich historie mają korzenie hitlerowskiej potęgi. Wiele firm rozwinęło się dzięki zamówieniom III Rzeszy. Jeśli coś ciągnie się od dziesięcioleci, to również wiąże się to z prawem własności jak w budownictwie etc. Potentaci ropy naftowej początkami również sięgają wojen, zaopatrzenia. Podobnie jest wszędzie, tam gdzie władza używała broni, paliw, materiałów, stali, etc, tam po dziś dzień ona panuje choć jej „nie widzimy”. Przemysł modowy spływa krwią.
Nanotechnologia ma swoje początki nie tylko w fullerenach.
Świat rozwinął się gospodarczo, to przyćmiewa naszą uwagę. Bo Zimna Wojna dwóch półkul to podziemny … sport, konsekwencja?
A może fantazjujemy?
ESLN kodowanie kwantowych struktur powiązanych. Tak czy inaczej są twórcy z projektami ponadczasowymi o jakich się wam nie śni.