RESEARCH 01

Post 10

NANOEKONOMIŚCI…

NEUROEKONOMIŚCI

W zasadzie to neuroekonomiści…
Nanobiznes/nanoprzyszłość to to samo co Biznes/Przyszłość. Przedrostek nano jest skonstruowany, bo wkraczamy w nowy czas technologii zminiaturyzowanej i badań właściwości nanoskali, coś gdzieś łączy się z umysłem. Zatem w dziale o rzeczach istotnych dla biznesu i przyszłości, muszę zwrócić uwagę na nową rzecz w 'przyrodzie”. Przekształcając „neuro” w „nano” chcę się wykazać też pewną myślą jaka przyszła mi do głowy. Po kolei.

Barack Obama w swojej administracji zatrudnia jako doradców, którzy mają ustabilizować system bankowy – neuroekonomistów. Kim oni są?
Jest to „produkt” zastępujący od teraz ekonomistów. Moim zdaniem obwinia się ekonomię o brak kontroli nad „ludzkimi” czynnikami w zarządzaniu, posiadaniu i wydawaniu pieniędzy, tzw. chytrość i krótkowzroczność. Rzeczy te są proste, ale wielkie działy umysłów, wchodzą z jednej skomplikowanej skrajności w drugą. O neuroekonomi behawioralnej można przeczytać w internecie. W prostym tłumaczeniu, chodzi o to, że ekonomia nie jest traktowana jak czynnik naturalny i biologiczny, nie powinna wynikać z ludzkich kodów, czyli naszego zakodowanego sposobu myślenia, zależnego od wychowania i wpływów, i z naszych naturalnych biologicznych charakterystyk – ale efekty ekonomii powinny się skupiać na nich właśnie, powinny być rozsądne, dobre i zrównoważone. Zgodnie z tym, nasze pragnienia, słabości, emocje i żądze, sprawiają, że źle myślimy, ulegamy falom błędnych odczuć, źle inwestujemy i w końcu tracimy.

Neuroekonomiści są „produktem” lepszym.

Krytykują zażarcie ekonomistów, że są zazdrosnymi, rywalizującymi, z głębokimi zaburzeniami psychicznymi, jednostkami, które będą rywalizowały o zysk, nawet przy niesprzyjających warunkach otoczenia, (ale czy to nie prosta cecha niektórych ludzi? Dla przykładu podam np. ściganie się samochodami, testosteron, mimo że prędkość 200km/h jest zabójcza, nikt się tym myśleniem nie kieruje, liczy się coś innego, „a to ciul na drodze, nie popuszczę”). Analogiczne „słabości’ sugerują neuroekonomiści ekonomistom. (dokładnie Andrew-Lo)
Całość tych informacji, jest jednak kolejną skrajnością ekonomii rynku tworzącego zapotrzebowanie na nowych specjalistów, nowe zawody, nurt kapitalistycznego pędu i innowacji, tworów potworów. (Podobnie jak managerowie zostali zastąpieni interimanagerami).
Oczywiście jeśli ma to pomóc w zarządzaniu pieniędzmi – czyli w moim pojęciu, równym dzieleniu zysków, wynagrodzenie równe pracy, cena produktu równa rzeczywistej wartości, parytetom – równowaga ogólnie –  to nie krytykujmy tych nowych tworów. Niech będą, super.

Niestety z falą tych badań i z powstawaniem tych właśnie tworów nastąpiła definicja – „oceny człowieka” jako osoby irracjonalnej nie potrafiącej oszacować inflacji, Homo Economicus – nie istnieje. Potwierdzają te teorie, badania mózgu, dokładnie aktywna część brzuszno-przyśrodkowej kory przedczołowej, dająca błędne odczucia – czytam.
Czy trzeba wielkiej filozofii, żeby stwierdzić, że otoczenie ma wpływ na nasze samopoczucie, że lęk czasami sprawia, że działamy pod wpływem złego impulsu? Po prostu żyjemy. A przecież ekonomia to proste rachunki, towarów, usług i zysków, tak by funkcjonować szczęśliwie i zrównoważenie w środowisku.  Ale taka misja to już za wiele.
Każdy człowiek ma jakieś cechy negatywne i pozytywne, każdy jest zwierzęciem, które chce przetrwać, złym albo dobrym, wychowanym tak, a nie inaczej. Ale cele – cele są szczytne zawsze. Należy im się szacunek.
Tylko dobra edukacja równa i tak samo dawkowana każdemu teoretycznie gwarantuje „ryzy” w jakich funkcjonuje wykształcony ekonomista, bankier, polityk. (Także homo sapiens uczłowieczony).

Kultura to potężne słowo. Mając kulturę pod paznokciem, podejmuję decyzje zrównoważone, trzeźwe, bo mając kulturę wokół, nie muszę się obłowić, ani nie muszę się bać. Widzimy wted nie tylko siebie, ale otoczenie jakie ma nam sprzyjać.  Ale może „człowiek” to pojęcie urojone także?

Ekonomiści powinni się bronić. Kryzys to nie tylko błąd ekonomiczny, a neuroekonomiści nie są rozwiązaniem problemów, tylko kolejnym wydumanym etapem naprawczym’ sytuacji (sądząc po skomplikowanych do granic konstrukcjach nowych dokumentów inwestycyjnych – sami tak to nazywają).
Za to NANOEKONOMIŚCI mają szansę! Wstrzykuje się takiego nanoekonomistę z kodami w odpowiednie strefy mózgu (dokładnie aktywną część brzuszno-przyśrodkową kory przedczołowej) i już – perfekcyjna maszyna do rozwiązywania problemów ludzkości.

Głównym źródłem natchnienia jest świetny artykuł Gary Stix’a (Świat Nauki 08.2009). Uznałam, że dział „przyszłości w biznesie” [Nanonet] musi zawierać ten temat, chociaż sama nie jestem zainteresowana zgłębianiem go. Mam jedno pytanie: jak pogodzić z równowagą ekonomiczną chińskich, europejskich i afrykańskich robotników największych przedsiębiorstw globalnych z bankiem i z ideą naprawczą neuroekonomistów – nie wiem. Zapewne jednym się jak zwykle opłaci innym nie.

Pod artykułem jest podanych kilka pozycji dla chcących 'wiedzieć więcej”: „Rynkowy Umysł” Michael Shermer, Wydawnictwo CiS 2009;
„Twój mózg, twoje pieniądze. Zarabiaj wykluczając błędy percepcji. Najnowsze odkrycia neuroekonomii i psychologii finansowej” Jason Zweig; MT Biznes 2008; „Animal Spirits: How Human Psychology Drives the Economy and Why It matters for Global capitalism” George A. Akerlof i Rober J. Shiller; Princeton Univercity Press. 2009; inne w necie.
Podziękowania dla ŚWIATA NAUKI.

Dopisek:
Czy działalność podmiotów to nie dążność do zwycięstw istnienia i przetrwania? Czytam Sun Tzu „Sztuka wojny” – „czystą przyjętą zasadą zwyciężania jest stosowanie oszustw, podstępów i sprytu, z tego wynika szacunek dla przeciwnika bo on też stosuje te metody”. (W odniesieniu do biznesu). Zostawiam Państwa z refleksją. Moja jest taka: zatem ekonomia nie może być przedmiotem wyżej pojmowanym, musi stać ponad wszelkie hasła typu ja, nie może być też „ja -bank”, „ja-fundusz”,”ja-szpital, ja-ja-ja itp. – ekonomia musi być stałą normą w dodatku z moralnym przesłaniem. Bo chyba o to w tym wszystkim chodzi jeśli neuroekonomiści chcą coś naprawić w swojej założonej misji.