KATARZYNA ZWOLIŃSKA
Niestety, dwa obrazy malarki, które mnie bez reszty zachwyciły w galerii Parnas w Katowicach, nie są nigdzie w internecie udokumentowane na zdjęciach, zatem ich nie przedstawię. Polecam za to koneserom, są niesamowite, intensywne, wchłaniają odbiorcę w ukryty świat wewnątrz sceny na obrazie.
Pole złotego w słońcu zboża i pejzaż kojarzący mi się z meksykańskim rancho, zieleń poszycia i czerwień zachodu z niezwykłym blaskiem zza chmur, który imituje srebrny odblask. Oto jeden z brylantów jaki ujrzałam w galerii.
Górne zdjęcie, to obraz tam wiszący, ale fotografia odbiega od oryginału. Zdjęcia niszczą ich trójwymiar, nie dają wglądu w fakturę, która jest jak język Braille. Cóż, trzeba wybrać się do galerii.
Im dłużej wpatrywałam się w obraz, tym bardziej mnie hipnotyzował, aż przeszła prze ze mnie fala energii. Czy to kolor, czy „czar artystki” i niewątpliwy wrodzony talent, wypracowany warsztat nakładania farby – nie wiem co na mnie bardziej podziałało, ale to Polska malarka jaką będę promowała. Skromność i afirmacja koloru. Coś niesamowitego oddziaływuje z tych prostych obrazów.
Pierwszy, mały niepozorny obraz przedstawiający łany złotego zboża, wyłonił się jak „kopciuszek”, spośród wielkich twórców [np. Janusz Karbowniczek] jakich oglądałam na wielkich płótnach, przykuły moją uwagę tulipany Dwurnika, [fatalnie oprawione] i w stylu decor malunki ogrodowe ładnie oprawione, świetne do wiejskich prowansalskich rezydencji z białym ratanem, Teresy Wallis-Joniak i jej męża. Piękne, kolorowe, ale nie mistyczne.
A ten drobny obrazek pośród tych wszystkich, prawdopodobnie dzięki fakturze i niezwykle malowniczej perspektywie, zaczął się… „powiększać”, to znaczy oddziaływać. Nagle z niewidocznego na ścianie, stał się „brylantem’. Inny niż wszystkie. Gdy właścicielka galerii wskazała na kolejny obraz, oniemiałam, a gdy ujrzałam trzeci, czerwony u dołu na ilustracji, przeszyła mnie nowa energia.
Obrazy nie były dobrze wyeksponowane, zapewne w stosownym miejscu zyskają oprawę, ale mimo to, zdominowały galerię absolutnie w moim odczuciu. One potrzebują uwielbienia. Są niezwykle oryginalne w swojej postaci. Ile można namalować toskańskich klimatów tak, by interesowały? Pewnie nieskończoność, bo Toskania jest malownicza. Ale te obrazy są jak oczy! Patrzą na nas. Niezwykłe doświadczenie, pierwszy raz w życiu doznałam uwielbienia odbiorcy „przez obraz”, dlatego fizyka i malarstwo, sztuka – idą w parze. To fizyka doznań. Wręcz miałabym wyrzuty sumienia nie napisać o tym, że tam są, wiszą sobie i czekają na … chyba miłość.
Ależ mam wyczucie, czytam CV – to jest prawdziwa wykwintna artystka, aż miło będzie napić się cierpkiego czerwonego wina. Mmmm. Dawno malarstwo i przekaz nie działały na mnie tak intensywnie. Polecam! A są przecież tak skromne. Są piękne i mają tą prawdziwą’ klasę w sobie:
„Aby rozumieć malarstwo Katarzyny Zwolińskiej trzeba przede wszystkim zrozumieć wyjątkowość jej osoby. Otóż największą tajemnicą Kaśki jest jej dodatkowy zmysł, który naukowcy nazywają magnetorecepcją.
Ta sprawa owiana jest jeszcze gęstą mgłą tajemnicy ponieważ cały czas pozostaje nierozpoznana i stanowi przedmiot gruntownych badań naukowych. Magnetorecepcja to rzadka zdolność orientacji w przestrzeni, umiejętność rozpoznawania pola magnetycznego ziemi, predyspozycje do uprawiania nawigacji geometrycznej. Tak jak wędrowne ptaki wykorzystują ten zmysł podczas wielokilometrowych przelotów tak Katarzyna Zwolińska korzysta z tego zmysłu budując w swoich obrazach strukturę rzeczywistości. Ta struktura składa się z warstw, które emanują różną energią. Dodaje kolor i czasami zaskakującą fakturę. Bywa, że sięga po dodatkowy materiał dla swojego malarstwa.
Ale na końcu zawsze otacza swojego odbiorcę spokojem, harmonią, przestrzenią uporządkowaną. Dla ptaków wędrownych mamy wiele podziwu dla malarstwa Katarzyny Zwolińskiej tego podziwu jest w nas wcale nie mniej.”
Monika i Robert Krupowicz
https://www.youtube.com/watch?v=Aqo7T4di1TQ
To MUZYKA do obrazów, taka która intensyfikuje, gdy wpatrujemy się dłużej w „oczy” tych małych dzieł… to 'wojownicy natury’. Dziękuję artystce.
„Bo zmysły są jak algorytm, posługują się analizą algorytmiczną (łączą się) tego, co nas zbudowało na bazie zapisów, utrwalonych kodów – a które w niespodziewany sposób potrafi coś’ z zewnątrz pobudzić. To zespół narzędzi obliczeniowych. Fizyka Informacji.”
http://www.miedzyrzecka.pl/kultura/17
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.10151035205637157.428131.352661327156&type=3