RESEARCH 02

Post 53

MECHANIZMY SAMOOBRONNE OBSERWOWANE U DZIECI

Tematem jaki nam towarzyszył podczas budowy aksjomatu badawczego były dzieci. Nie mówimy o wychowaniu i matkowaniu – mówimy o nich jak o kwantach informacji wykształcających się do postaci funkcji w otoczeniu, pod wpływem informacji jakie im dostarczamy, mówimy o ich mechanizmach samorozwoju jakie obserwujemy. To właśnie te analizy spowodowały, że w tych badaniach doszliśmy do założeń samoobronnych systemów, skali i hierarchii też i one się sprawdziły, stały się podstawą odniesienia do wszystkiego

 

1.
Martyna to córka koleżanki, miałam dziecko od niemowlaka pod opieką koleżeńską. Martyna gdy miała roczek, pocałowała moją skaleczoną dłoń. Gdy miała 3 lata, powiedziała że mnie będzie broniła przed niebezpieczeństwami. Teraz gdy ma 4, te opiekuńcze cechy dziecka zanikają, ona bardziej koncentruje się na sobie. Zatem mechanizmy „sumienia” wykształcają się automatycznie już gdy dziecko nabiera jaźni, bo tym dokładnie są „opiekuńczość”. My tak to postrzegamy, ale chodzi o coś wiążącego u podstaw mechanizmu rotacyjnego budującego kwant, bo przecież jest to ta zasada zwrotu informacji nadawanych, to taki mechanizm. Bardzo wrażliwy w tym momencie na dopływające bodźce. Wiek 4- 5 lat już daje się modelować jak plastelina.  Dziecko staje się posłuszne, rozumie okoliczności, okres królewskiego traktowania musi dobiec końca.

Moja edukacja Martyny, która przebywała dość często pod moją opieką, polegała na przedstawianiu rzeczy jakimi są, oraz na porządkowaniu jej umysłu, a dalej ona się rozwijała zadając własne pytania. Po pierwsze jako jej nie matka, nie mogłam nią być i tej roli przyjąć, zatem było mi łatwiej dotrzeć do dziecka edukacyjnie. Zaobserwowałam w ten sposób, że jej mechanizm obronny, naturalny w 100%, sam dokładnie wie jakie znaleźć sobie miejsce. Nie potrzeba bać się o dziecko, bać się prawdy jaką trzeba dziecku wyłożyć i mówić mu, to złe a tamto jest dobre, bo Martyna sama nazywała rzeczy! Podświadomość Martyny wie co jest złe, wie jak uporządkować niechciane lub zaskakujące informacje! Wystarczyły fakty i czas. Rozróżnia kierunki {’dobro i zło’ są umowną nazwą, są wynikiem przeskalowania kierunków mechanizmu, zasad powstawania wyniku. Muszą istnieć dwa, aby była wynikowa informacja równoważąca. Tego wyniku dokonuje ona sama, a nie rodzic. Analogia jest ta sama po przeskalowaniu. Kierunek „zło” (upraszczamy to pojęcie) nie tworzy, ma wszystkie te struktury jakie są samo-destrukcyjne. Kierunek „dobro” robi coś takiego jak 'podaj dalej’. W codziennym życiu mamy się umiejętnie posługiwać oba kierunkami, samoobronnie i twórczo. To jak tarcie naprzemienne, by otrzymywać przędzę. Tak też działają nasze programowe algorytmy – to są u podstaw plusy i minusy, różnice potencjałów. Coś co wzbudza pojawienie się kodów informacyjnych. Jeśli fundament będzie dobrze wzniesiony, dziecku jak i budowli nic już zagrażać nie będzie, ukształtuje się idealnie, bo będzie wiedziało kiedy czego ma używać. O tym więcej będzie w trakcie postów. Nie byłoby żadnego z tych wyników, jakby nie było ich zestawienia, 'dobro i zło’ jak dwa kierunki są nierozłączne dla wyniku i tworzą. To jest przesłaniem dla sposobu życia, dla rozumowania, że świat jest jaki jest, to w nim działamy, a nie zmagamy się z samymi sobą. Problemy rozwiązujemy my sami, szybko i konstruktywnie. Tego trzeba uczyć dzieci, a tego się nauczą akceptując stan otoczenia}.

Dorastając dzieci wzorują się na rodzicach, słuchają prania mózgu i gubią się w sobie. Zupełnie niepotrzebnie, ale z powodu zaniedbania i braku edukacji wychowawczej i mnóstwa innych czynników – psujemy kwanty.

Kilka przykładów. Dziecko lubi mięso. Przypadkiem w telewizji zobaczyła zabijaną kurę i robi wielkie przerażone i zdziwione oczy.Tłumaczę jej, że to co ma na talerzu to taka zabita kura. Po to mamy łańcuch pokarmowy, by się żywić. Dziecko pyta – czy nie da się inaczej? Odpowiadam, że da się – „nie jedz tego mięsa i nie kupuj”. I co się dzieje? Dziecko wybiera to co ma na talerzu! Świadomie! Bo dostało informacje. Po jakimś czasie dowiaduje się więcej, ogląda kurze fermy i rozmawiamy o metodologii zabijania kur. Jakby słowo zabijanie zastąpić ESLN owskim słownikiem „deletowanie” dla potrzeb – nie wykształciłyby się w nas tak zwane uczucia. Zatem gdzieś w kulturze leży początek tego pseudo-człowieczeństwa uwrażliwionego.

Ważne w tym procesie jest to – że ona dokonując wyboru samodzielnie: albo ja albo, kura – dokonała właściwego rozeznania swojej siły i słabości, ona już nie może winić „świata”, że jest jaki jest. Od tego momentu dopiero może zacząć przemyśliwać swoje wybory, co zajmie jej lata oparte na edukacji, wiedzy, sprawdzaniu czyli NA BADANIU.

Tak załatwiłam z dzieckiem najtrudniejsze wybory. Na przykład nieszczęśliwość’ w domu, bo nie jest tak fajnie jak wieczna zabawa z ciocią, bo mama nie zajmuje się dzieckiem. Dziecko przychodzi, a zmęczona mama nie przytula bo ledwo zipie, a ciocia tuliła trzy dni. Tłumaczę pytaniem: A co ty robiłaś trzy dni? Bawiłaś się beztrosko. A co mama robiła te trzy dni? Pracowała ciężko. Porusz wyobraźnię stron, aby wiedzieć jak podejść do spraw, jakie ci się nie podobają, bo są dwie strony problemów. Daj mamie czas na wypoczynek, a zatęskni za tobą, nie bądź zachłanna. No niestety tak trzeba, gdy samotne matki ciężko pracują, to przykre ale wcale źle dziecko na tym nie wychodzi. Dzisiaj dzieci muszą być bardziej samodzielne niż 30 lat temu. I spokój, „nieszczęśliwość” została zrównoważona. OK ciocia, rozumiem, przestała płakać. Dziecko traci poczucie równowagi, bo automatycznie domaga się uwagi stuprocentowej. Wystarczy w jakiś sposób odnieść się do RACJONALNEGO argumentu, dziecko jest inteligentne a mechanizmy samoobronne robią swoje. Oczywiście łatwo mi się pisze, ale nieraz się nagłówkuję jakiego argumentu użyć, a nieraz muszę krzyknąć – np, gdy ma się nauczyć wiersza i mimo moich starań i uwagi, dziecko zaczyna przeginać. Czuje się bezpiecznie, myśli że ma przewagę i może sobie bimbać z obowiązków, wtedy udawane lub nieudawane zdenerwowanie i kilka surowych argumentów czyni prawdziwe cuda. Wiersz trzy dni męczony, (ba zaledwie trzy kaleczone zwrotki), zostaje opanowany w mig! Dzisiaj długich wierszy uczy się w godzinę! Dziecko ma rozbrykany umysł, nasza nagła surowość sprawia, że zaczyna się on koncentrować. Potem zbiera nagrody za swoją pracę. To ją dalej samo-motywuje do koncentracji. Ale znów tu działa kontrast. Nie zmuszamy dziecka, więc nagła zmiana frontu działa. Gdyby dziecko stale było dyscyplinowane, nie byłoby nagradzane, coś z czegoś wynika. Tu rola czynnika zewnętrznego jest nieodłączna. Stan równowagi musi istnieć, aby powstawały budujące wyniki co do jakich chcemy mieć swoje oczekiwania. Wiadomo, że dziecko będzie się nakręcało, dlatego dyscyplina i stan równowagi są podstawą kształtowania zdrowego kwantu zadaniowego.

[Ja w tym wątku będę dopisywała zebrane z bloga posty na temat Martyny i eksperymentów, aby nie powielały się w dużej liczbie postów, zbierzemy je i podsumujemy tutaj].

Kolejny przykład: szykuję ją do odwiedzenia sauny, są u nas w mieście takie, w których przebywa się z dziećmi. Uczę ją płci (sauna to odwrócenie uwagi), mówię do niej zawsze jak do dorosłego, pokazuję nagą kobietę, nagiego mężczyznę, trochę zdjęć z internetu, robię rysunki, w końcu tłumaczę jak się zapładnia no bo dziecko pyta o dzidziusia – tłumaczę bardzo technicznie oszczędnie w słowach że to są mechanizmy (podaję ten przykład, bo dla wielu jest trudny). Martyna (niewinna seksualnie w tym wieku absolutnie, działa inaczej niż dorośli, ma inną wyobraźnię, nie można jej sugerować nic, po za samą techniką czy czynnością opisowo), ona samodzielnie jako mały mechanizm myśli, analizuje dane, wręcz jak komputer i zadaje pierwsze pytanie: – „Ciocia, czy miłość jest różna? ” Co za wspaniały mechanizm obronny dziecka! Zauważcie. Słowo miłość zostało jej jakoś tam wpojone przez mamę. Ludzie z obaw i z powodu doświadczeń, narzucają swoje zdanie, lub przekazują podstawowe informacje zbyt późno. A dziecko nie działa w taki sposób. Ja jej nie mówię co ona ma myśleć – swoje myślenie na dany temat wykształci sobie sama. Ufam jej więc mnie nie zwiedzie, tu jedynie działa taki czynnik wynikowy dla procesu wychowawczego.

Jej psychika będzie się od teraz właściwie kształtowała. Sama dokonała wyborów, które są biologicznie zaprogramowane – jej umysł, nie ona! To bardzo ważne. Dziecko wykształca się jako kwant i do pewnego wieku, czyli stanu rozwoju, jest pod ochroną systemów informacyjnych otoczenia, bo to te które ją tworzą i kontrolują, Najpierw jest pole informacji! Potem nasze widzimisię. Najpierw są mechanizmy, potem nasze mądrości.
[Te pytania, które zadaje dziecko – SĄ BARDZO WAŻNE! My przekazaliśmy tylko bezosobowo informacje. Ona sama pod osłoną systemów jakie ją tworzą dokonuje auto-analizy.
Odpowiadam, że tak. Inaczej kocha mężczyzna kobietę, gdy chcą dzidziusia, inaczej kocha mama tatę, inaczej ja ją, i inaczej wyglądają całusy itd. Martyna przyjmuje te wyjaśnienia do wiadomości, nie dopytuje się więcej, jest w poczuciu bezpieczeństwa, cieszy ją to, to jej chwila. Potwierdzamy jej mądrość i dobrze zadane pytanie. Każda rozmowa z dzieckiem, gdy poświęcamy mu uwagę owocuje jego inteligencją. To takie ważne, aby dziecko słuchać.
Kolejne pytania dotyczą sauny: czy na prawdę mogą tam być dzieci? Czy mogą się tam bawić? Wszędzie? Czy tam ktoś pilnuje? etc. Potem oglądamy rzuty i wędrujemy po pomieszczeniach. Dziecko wszystko rozumie. Potem już są „komputerowe”, mózgowe analizy, bo gdy już ma wszystkie dane to zaczyna tworzyć!. -„Dobrze, to jak tam pójdziemy to najpierw się pobawimy w basenie, potem pójdziemy tam, tam, tam..itd. Zabierzemy mamę i ubierzemy szlafroczki i będzie fajnie, Tak? Dobrze?

To znów jest tak bardzo ważne, wyraźne zapewnienie w tym momencie, że dziecko dobrze wszystko podsumowało, zaplanowało, przeanalizowało, to kolejny czynnik poczucia bezpieczeństwa i budowania poczucia wartości u dziecka.  Nie jest ważne czy tak będzie się działo, bo dziecko zapomni podekscytowane nową sytuacją, ale kodujemy tu i teraz. To fundamenty konstrukcyjne, a nie emocje, myśli czy zasady. Musimy dziecko i uspokoić, aby nie posiadało adrenaliny z powodu niepokojących, niezaspokojonych emocji, ale też pochwalić. Potwierdziliśmy to, że dziecko czuje się mądre, w późniejszym okresie nie będzie już pytało czy dobrze planuje.
[Co jest odwrotne w przypadku dorosłych, którym trzeba ciut tej pewności odbierać. „Tak ok, ale tu trochę dopracuj”.]

Gdy tego nie dajemy dziecku, zaczyna być nerwowe, nie budujemy fundamentu pewności siebie, nie ma ono tych potwierdzeń jakie mogą jej dać tylko rodzice, dlatego że są otoczeniem zwrotnym, inteligentnym –  to od nich otrzymuje informacje zwrotne.  Szybko się będzie nudzić, nie nauczy się szukać rozwiązań. Potem takie dziecko nie będzie dobrym organizatorem swojego czasu, bo nie będzie skontaktowane prawidłowo z mechanizmem otoczenia.

To się stopniuje. Rola rodzica na tym etapie kształtowania się jaźni, jaka powstaje z automatu – polega tylko na dostarczaniu informacji zwrotnych.  Wówczas tylko możemy zaobserwować czysty indywidualny charakter swojej pociechy. Bo gdy inaczej edukujemy, to dziecko staje się odbiciem lustrzanym. Jaka mieszanka indywidualnych cech z tymi lustrzanymi wyjdzie w wieku nastoletnim – nie przewidzimy. Każdy z nas taką jest.
Dziecko można wspaniale wyedukować. Oczywiście nie ma modelu idealnego, to tylko analiza pracy informacji w obiegu jakie nas kształtują. Ale nie rodzimy się w próżni informacyjnej – analizujemy z otoczenia wszystko jak leci. Rodzice, zwłaszcza matka są pierwszym punktem odniesienia zawsze. Wszystko zależy od tego co chcemy uzyskać, więc zawsze jakoś dziecko sami kształtujemy. Warto wiedzieć jak to działa w systemie powstawania kwantu względem otoczenia i czym ono jest w technologii. Być może czasem taka zaprzyjaźniona ciocia może zrobić dodatkową dobrą rzecz „przełożeniowo”.
Ale:
Matki (lub samotni ojcowie, opiekunowie) powinny do 5 roku życia dziecka być chronieni przez Państwo. Bezwzględnie, także powinien być wyspecjalizowany na fundamencie fizyki informacji psycholog rodzinny ustawowo. To niewiele prostej wiedzy, a jednak bardzo istotnej. Kwanty mają swoją autonomię jakiej nie wolno pozbawiać. Jest mi ogromnie ciężko wyobrazić sobie dzieci pozbawione rodziców (miłości, uwagi, szacunku, uwielbienia i troski). Mieć rodziców to czasem źle, ale nie mieć – jeszcze gorzej. Te pierwsze 5 lat konstruowania właściwej relacji KWANT-OTOCZENIE są najważniejsze.